W opublikowanym w połowie wakacji artykule informowaliśmy o zatrudnieniu Rafała Dobosza w urzędzie gminy Poczesna na stanowisku tzw. pomocy administracyjnej. Dobosz, kuzyn wójta Artura Sosny, obecnie piastuje nowe stanowisko. W połowie listopada wygrał konkurs na kierownika nowo utworzonego referatu do spraw gospodarczych, stanowiska powstałego zaledwie kilka tygodni wcześniej.
–To przecież bracia cioteczni. Ich matki są siostrami!
Mieszkańcy dobrze znają lokalne układy.
Wójt unika odpowiedzi
Wójt Artur Sosna od początku unikał szczegółów dotyczących zatrudnienia kuzyna. Początkowo tłumaczył, że Dobosz został zatrudniony jako pomoc administracyjna, a informacje na jego temat nie podlegają upublicznieniu.
W rozmowie telefonicznej wójt wyraził podobną rezerwę.
– Skoro dostaliście odpowiedź, to myślę, że w tym piśmie wiele rzeczy jest opisanych — stwierdził Sosna. Ostatecznie wskazał na konieczność złożenia „pisemnego pisma”, co skomentowano jako absurdalne.
Dokument, który obnażył lokalne realia
Po kolejnym zapytaniu do redakcji dotarła niefrasobliwie wysłana robocza wersja odpowiedzi, która rzuciła nowe światło na stanowisko wójta.
– Małe miejscowości, takie jak gmina Poczesna, charakteryzuje między innymi to, że większość mieszkańców łączy pokrewieństwo czy powinowactwo. Nigdy nie ukrywałem, że Rafał Dobosz jest moim kuzynem i wypierać się tego nie będę — napisał Sosna.
Ta wypowiedź wywołała oburzenie mieszkańców.
Brak odpowiedzi na kluczowe pytania
Po ogłoszeniu wyników konkursu redakcja zwróciła się z pytaniami o kryteria wyboru Rafała Dobosza, jego doświadczenie zawodowe i zakres obowiązków na nowym stanowisku. Do momentu zamknięcia listopadowego wydania nie otrzymaliśmy żadnych konkretnych odpowiedzi.
Mimo że w piątek urząd przysłał odpowiedź, jej treść była mglista i wymijająca. W odpowiedzi nie znaleziono żadnych precyzyjnych informacji dotyczących kwalifikacji i wynagrodzenia nowego kierownika referatu.
Poznaj region z Agencją Informacyjną 42 – Twoim źródłem inspirujących historii i rzetelnych wiadomości!
Takie sytuacje są w każdym urzędzie, przyzwyczailiśmy się i traktujemy jako normę. Czy dobrze?
Czy to to jest wyjątek wśród urzędów w Polsce?. Nie sądzę
W polskich urzędach to codzienność
Jeśli nie ma przepisów zabraniających zatrudnianie ziomków /a z jakiegoś powodu nie ma/ to sprawa jest tylko niesmaczna ale nie kryminalna
Takie sytuacje są w każdym urzędzie jak Polska długa i szeroka
Rodzina na swoim