W ostatnich dniach, kiedy prognozy pogody zapowiadają ulewne deszcze, mieszkańcy ulicy Miodowej w Blachowni zwrócili uwagę na poważny problem – niedrożne studzienki burzowe. Zamiast być gotowe na przyjęcie nadmiaru wody, są one zapchane, co zagraża zalaniem okolicznych posesji i domów.
Oglądając sytuację w telewizji, widzimy, że służby w całej Polsce są w stanie gotowości na nadchodzące deszcze. Jednak w Blachowni mieszkańcy czują się opuszczeni przez lokalne władze. W poście na jednym z lokalnych forów, mieszkaniec ulicy Miodowej zwrócił uwagę na fakt, że wszystkie studzienki deszczowe w okolicy są zatkane.
„Czyje to zaniedbanie?”
– pyta zdesperowany, sugerując brak zainteresowania problemem ze strony lokalnych władz, w tym Cezarego Osińskiego, Edyty Mandryk, także Piotra Włoczka.
Zdjęcia dołączone do tego apelu pokazują stan studzienek – są one pełne liści, gałęzi oraz innych odpadów, co uniemożliwia prawidłowy odpływ wody. Jeśli nadchodzące ulewy będą tak intensywne, jak zapowiadają meteorolodzy, problem ten może przekształcić się w poważne zagrożenie, zarówno dla zdrowia, jak i mienia mieszkańców.
Kto odpowiada za niedrożność kanalizacji deszczowej?
Zgodnie z przepisami, za stan kanalizacji burzowej odpowiadają władze gminne. Utrzymywanie jej w odpowiednim stanie technicznym jest kluczowe, szczególnie w obliczu intensywnych opadów, które mogą spowodować zalania oraz powodzie. Lokalni mieszkańcy, zwracają uwagę na zaniedbanie tego obowiązku, co rodzi pytania o odpowiedzialność lokalnych władz.
Czy Cezary Osiński, Edyta Mandryk i Piotr Włoczek, jako przedstawiciele władz miejskich, podejmą szybkie działania, by naprawić niedopatrzenia, zanim dojdzie do poważniejszych skutków? A może mieszkańcy Blachowni będą musieli samodzielnie stawić czoła nadchodzącej fali deszczów, z brakiem wsparcia ze strony lokalnych urzędników?
Co dalej?
Sytuacja wymaga natychmiastowej interwencji. Każda godzina opóźnienia zwiększa ryzyko poważnych konsekwencji. Jeśli władze nie podejmą szybkich działań, skutki mogą być katastrofalne dla mieszkańców ulicy Miodowej i nie tylko. Potrzeba natychmiastowego oczyszczenia studzienek oraz monitorowania ich stanu, zwłaszcza w perspektywie nadchodzących ulew.
Pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi, to: czy Cezary Osiński i pozostali przedstawiciele gminy zareagują na czas, czy też mieszkańcy będą zmuszeni radzić sobie sami, kiedy nadejdzie „potop”?
Poznaj region z Agencją Informacyjną 42 – Twoim źródłem inspirujących historii i rzetelnych wiadomości!
W Blachowni są przecież służby komunalne opłacane z naszych podatków. Czyżby to były pieniądze wyrzucone, nomen omen, w błoto?
Dbałość o infrastrukturę powinna być codziennością służb komunalnych. Nie tylko w obliczu klęsk żywiołowych
Trzeba zrobić z tym porządek zanim wydarzy się nieszczęście
Oby służby komunalne w porę się obudziły
Jak woda zacznie wchodzić ludziom do piwnic to się obudzą. Na razie wszyscy myślą, że “jakoś to będzie”